Tekst piosenki . 1.Od rana dzisiaj padał deszcz, pogoda bardzo smutna jest i ja do Ciebie nie mogę przyjść i Ty do mnie też. Ref.Dziewczyno dziewczyno dziewczyno jedyna jedyna jedyna Dziewczyno dziewczyno dziewczyno ja Ciebie kocham.
Luciano Narsingh, którego w tym tygodniu pozyskała Miedź Legnica, z miejsca dołącza do grona dziesięciu obcokrajowców w historii Ekstraklasy z najlepszym CV. Holender stanowi sporą zagadkę, wiadomo, że najlepsze chwile ma za sobą, ale jeśli chociażby w połowie do nich nawiąże, beniaminek nie powinien żałować jego zatrudnienia. 158 meczów dla PSV Eindhoven. 31 meczów w Premier League dla Swansea. 37 spotkań w barwach Feynoordu. 19 występów dla reprezentacji Holandii. Pod względem czysto piłkarskim nie ma najmniejszych wątpliwości: gość posiada umiejętności zdecydowanie ponad naszą ligę. Skoro jednak do niej trafił, a już zimą poważny był temat Lechii Gdańsk, to w ostatnim czasie musiał notować regularny zjazd. I faktycznie, szczyt jego formy przypada na lata 2011-2016. Później były już tylko pojedyncze udane Narsingh – nowy piłkarz Miedzi LegnicaSpis treści Dorastanie w Heerenveen z Pawłem Wojciechowskim Rekord asyst Eredivisie i transfer do PSV Kontuzja zabrała medal mistrzostw świata Premier League nie została podbita Bez szału w Feyenoordzie, dobry czas w Twente Australijski epizodDorastanie w Heerenveen z Pawłem WojciechowskimLuciano Narsingh do seniorskiej piłki wchodził w barwach Heerenveen. W tym samym tempie do zespołu z Fryzji wprowadzany był Paweł Wojciechowski, obecnie napastnik pierwszoligowej Resovii Rzeszów. – Mieszkaliśmy w jednym budynku – ja na drugim piętrze, on na trzecim. Graliśmy razem w zespole juniorów. Walczyłem o tytuł króla strzelców, w dużej mierze dzięki podaniom od Luciano. W Eredivisie debiutowaliśmy tydzień po tygodniu jesienią 2008 roku. Najpierw on z Vitesse, później ja z AZ Alkmaar. On grał z numerem 43, a ja z 44. W Heerenveen numery juniorom dawali jak leciało, po kolei – wspomina ciekawe, chłopaki kojarzyli się jeszcze przed wyjazdem Polaka za granicę. – Poznaliśmy się rok wcześniej. Z kadrą U-17 prowadzoną przez Michała Globisza rozgrywaliśmy jakiś turniej w La Mandze. Dzień przed meczem z Holandią wybrałem się wieczorem na spacer. W pewnym momencie spotkałem kilku holenderskich zawodników, fajnie pogadaliśmy i zrobiłem sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie. Jednym z tych gości był właśnie Luciano. Pozostali to Luis Pedro [zagrał 10 meczów dla Feyenoordu, PM] i Leroy Fer, a Georginio Wijnaldum chyba był autorem fotki. Pokazywałem ją potem Luciano w szatni. Niesamowicie nas los połączył. A w samym spotkaniu Holendrzy dostali od nas w czapę, wygraliśmy bodajże 3:2 – opowiada 32-latek, który przygodę z Eredivisie zakończył na dziewięciu występach i dwóch lewej: Luis Pedro, Luciano Narsingh, Paweł Wojciechowski, Leroy FerNarsingh przez pierwsze dwa lata zanotował zaledwie cztery mecze w holenderskiej ekstraklasie. Eksplozja jego talentu zaczęła się w sezonie 2010/11. – Typowy skrzydłowy, szkolony od najmłodszych lat na holenderską „jedenastkę” i „siódemkę”, która wchodzi w liczne pojedynki i jest skuteczna. Gole i asysty przeważnie się u niego zgadzały, regularnie wykręcał dobre liczby. Zawsze imponował dryblingiem, miał go na super poziomie. Przede wszystkim nie w miejscu, tylko na szybkości. W Holandii mówiło się o nim, że ma „przyspieszenie w sprincie”. Niby już biegnie na maksa i i nagle jest w stanie jeszcze dołożyć jakieś turbo. W tym aspekcie niesamowicie się wyróżniał. Większe problemy miał w grze na małej przestrzeni, gdy nie mógł skorzystać ze swoich atutów, ale generalnie od razu rzucało się w oczy, że ma papiery na wielkie granie – mówi asyst Eredivisie i transfer do PSVTransfer Narsingha do Polski może być okazją na odświeżenie dawnej znajomości. – W czasach Swansea kontakt nam się urwał. W szatni zawsze był wesołym gościem, było go pełno. Poza boiskiem nigdy nie sprawiał problemów, sumiennie podchodził do obowiązków. Ludzie po latach się zmieniają, ale zakładam, że tu wszystko zostało po staremu – stwierdza nasz to słowa samego zainteresowanego, przynajmniej jeśli chodzi o brak ekscesów: – Z natury jestem cichym facetem i zdecydowanie nie buntownikiem. Nie zobaczysz mnie w mediach robiącego szalone rzeczy – mówił w wywiadzie dla z ubiegłego pięcioma golami i dziewięcioma asystami w pierwszym pełnym sezonie już zdradzał olbrzymi potencjał, ale najlepsze dopiero miało nadejść. W sezonie 2011/12 wyczyniał cuda, zdobywając osiem bramek i dokładając aż 22 asysty, co było nowym rekordem Eredivisie. Nic dziwnego, że jego partner z ataku Bas Dost został wówczas królem strzelców (32 gole).Stało się jasne, że Heerenveen jest już za małe dla młodego skrzydłowego, zwłaszcza że pojechał z reprezentacją Oranje na Euro 2012. Wszystkie mecze przesiedział na ławce, ale renoma została dodatkowa zwiększona. Interesował się nim Ajax, ale PSV było bardziej zdecydowane i kupiło go w promocyjnej cenie czterech milionów euro. Kontrakt zawodnika obowiązywał jeszcze tylko przez rok, więc Heerenveen nie mogło zbytnio podbijać stawki.Kontuzja zabrała medal mistrzostw świataNarsing początki w Eindhoven miał dość trudne, musiał się rozkręcić. Stało się to po około trzech miesiącach. Strzelał i asystował prawie w każdym meczu, lecz w styczniu 2013 zerwał więzadła w kolanie i uszkodził łąkotkę. Leczenie było żmudne. – Przez osiem miesięcy trenowałem ze sztywnym kolanem i zastanawiałem się, czy wreszcie coś się zmieni. Rozmawiałem z piłkarzami, którzy już przez takie rzeczy przechodzili. Zapewniali, że to normalny etap leczenia. To dodało mi pewności siebie – boisku ponownie zameldował się dopiero w listopadzie, a przez kolejne pół roku dochodził do optymalnej formy. Louis van Gaal wysłał mu powołanie do reprezentacji już dwa tygodnie po powrocie, ale potem widział, że Narsingh potrzebuje czasu. Liczby przestały go bronić. Jedna asysta w dwudziestu ligowych meczach to było zdecydowanie za mało, żeby pojechać na mundial do Brazylii. Gdyby nie pech zdrowotny, zapewne nowy zawodnik Miedzi miałby dziś w kolekcji medal za trzecie miejsce na mistrzostwach 2014/15 i 2015/16 to już był Narsingh w najlepszym wydaniu. W tym czasie strzelił 14 goli i zaliczył 16 asyst w Eredivisie, a w Lidze Mistrzów zdarzało mu się wyróżniać. Najbardziej pamiętny występ to ten przeciwko Manchesterowi United we wrześniu 2015, w którym zdobył zwycięską bramkę. Rok później trafił też do siatki Bayernu, ale był to gol na otarcie łez w wysoko przegranym spotkaniu (1:4).Nawet w tym okresie zdarzały się gorsze chwile. Na przykład w listopadzie 2015 Narsingh został zmieniony przez Phillipa Cocu już w 54. minucie meczu z Utrechtem. Razem z Adamem Maherem schodził wygwizdywany przez kibiców. – Każdy piłkarz jest ważny dla PSV i każdy ma dobre intencje, chce pomóc drużynie. Nie sądzę, aby zawodnicy zaczynali grać lepiej z powodu takiej reakcji na trybunach. Dla mnie była ona godna ubolewania. To nie jest miłe, gdy słyszysz gwizdy jak tylko dotkniesz piłki. Zaczynasz myśleć, że może lepiej zagrać bezpiecznie, bo jeśli dojdzie do straty, ludzie znów będą buczeć – komentował Narsingh z Michałem Pazdanem po meczu Polska – Holandia (1:2) z 1 czerwca 2016 roku. Narsingh wszedł z ławki i zaliczył asystę przy golu Wijnalduma. Był to jeden z jego ostatnich występów w reprezentacji League nie została podbitaJesień 2016 była już w jego wykonaniu słabsza, a że za pół roku kończyła mu się umowa, PSV było chętne do sprzedaży. Zainteresowanie wykazywały kluby Premier League. Pisano o Sunderlandzie i West Bromwich, ale ostatecznie za 4,6 mln euro kupiło go Swansea, gdzie spotkał Łukasza Fabiańskiego. Narsingh przejście do „Łabędzi” konsultował z Leroeym Ferem. Tak, jednym z tych gości ze zdjęcia Pawła Wojciechowskiego. – Leroy powiedział, że to dobry klub ze świetnymi kibicami. Ułatwiło mi to podjęcie decyzji. Liga angielska jest najlepsza, a Swansea gra ciekawy futbol, dlatego wiedziałem, że chcę tu być. Mam teraz 26 lat, a w Holandii zdobyłem dwa mistrzostwa, więc to dobry moment, żeby trafić do Premier League – komentował swój transfer w styczniu w dwóch pierwszych meczach Holender zaliczał po asyście (z Southampton i Manchesterem City), to nigdy nie stał się kluczowym ogniwem Swansea.„Miał pecha po przyjściu do klubu, bo prędko zmieniono koncepcję gry i Swansea zaczęło grać ustawieniem bez skrzydłowych. Musiał się odnajdywać jako napastnik, co naturalnie szło mu średnio. Gdy biegał na skrzydle, był bardzo dobrym zawodnikiem” – tłumaczył na Twitterze Maciej Łaszkiewicz z „Angielskiego Espresso”.Dopóki drużynę prowadził Paul Clement, u którego Narsingh był pierwszym sprowadzonym piłkarzem, dostawał sporo szans. Mimo że później w debiucie następcy Francuza – Carlosa Carvalhala strzelił gola Watfordowi (jedynego w angielskiej ekstraklasie), notowania u niego miał znacznie niższe i większość wiosny 2018 przesiedział na ławce. A Swansea przegrało pięć meczów z rzędu na finiszu i spadło do szału w Feyenoordzie, dobry czas w TwenteNastępny rok okazał się stracony. Klub chciał go wypchnąć, bo zarabiał ponad 50 tys. funtów tygodniowo, co stanowiło olbrzymie obciążenie po wylądowaniu ligę niżej. Holender jednak nie palił się do zmiany barw, mimo że dostawał oferty. Mógł chociażby przejść do AEK Ateny, ale zdecydował się zostać. Nowy menedżer Graham Potter praktycznie nie brał go pod uwagę przy ustalaniu składu. Cztery razy wziął go do meczowej kadry, dwa razy wpuścił z ławki i to rozstania doszło dopiero latem 2019, gdy kontrakt przestał obowiązywać. Narsingh wrócił do Eredivisie i związał się z Feyenoordem. Zaczął od asysty w doliczonym czasie na wagę remisu w derbach ze Spartą Rotterdam, a niedługo potem strzelał gole ADO Den Haag i Emmen.Z czasem jednak jego akcje coraz bardziej spadały, aż praktycznie przestał pojawiać się na boisku. Pierwsza runda kolejnego sezonu nie przyniosła przełomu, dlatego Feynoord na drugą część rozgrywek wypożyczył go do Twente. – Chcę pokazać, że wciąż jestem i daję radę. Zamierzam jeszcze raz pokazać, że mogę być niebezpieczny i mogę asystować. Ludzie zastanawiają się, czy zdołam odżyć. Odczuwam pozytywną presję, która motywuje mnie do ciężkiej pracy. Pod niektórymi względami, jak waga czy procent tkanki tłuszczowej, wyglądam nawet lepiej niż w czasach PSV. Teraz pozostaje mi zadbać o swoją formę – prowadził Ron Jans, z którym Narsingh znał się z Heerenveen. Pod jego wodzą faktycznie wreszcie odżył. 17 meczów, 1 gol i 6 asyst z wiosny 2021 to całkiem przyzwoity epizodMimo to w Rotterdamie nie miał już czego szukać. Minioną jesień spędził na bezrobociu, zimą był łączony z Lechią Gdańsk, ale koniec końców wylądował w australijskim Sydney FC. – To dla mnie wielkie wyzwanie. Jestem w zupełnie nowym środowisku, co oznacza wyjście ze strefy komfortu. To daje mi energię. Chcę sprawdzić się w nowym środowisku i kulturze piłkarskiej – Antypodach furory nie zrobił, choć jest dość proste wytłumaczenie takiego obrotu sprawy: wystawiano go jako napastnika, a jak już wiemy, na tej pozycji nie może zaprezentować swoich największych atutów. Początkowo grał dużo, z czasem wchodził z ławki. W dziesięciu meczach ligowych zdobył jedną bramkę – w wygranym 3:0 starciu z Western United, w ataku którego biegał Aleksandar Prijović. Klasowe wykończenie dobrej sytuacji, duży spokój: – Szukaliśmy doświadczonego i ogranego zawodnika o określonych umiejętnościach. Nadarzyła się okazja, by sprowadzić Luciano i z niej skorzystaliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że być może będziemy musieli trochę poczekać aż wejdzie na swój najwyższy poziom. Ale wierzymy, że będzie dla nas wzmocnieniem. Jest dynamicznym skrzydłowym, dobrze gra jeden na jeden. Ma bardzo dobrą przeszłość i chcielibyśmy, by przynajmniej w jakimś stopniu nawiązał do swojej gry z ligi holenderskiej – słowa trenera Wojciecha Łobodzińskiego z oficjalnej strony Miedzi wskazują, że w Legnicy zdają sobie sprawę, że Narsingh nie od razu zacznie zapytania jest sporo. Tak naprawdę przez ostatnich pięć lat Holender tydzień w tydzień w podstawowym składzie grał jedynie przez kilka miesięcy w Twente. Dwóch tysięcy minut w sezonie nie przekroczył od edycji 2015/16. Szukając pozytywów: całkiem niezła wiosna 2021 w Enschede pokazuje, że jeszcze stać go na dobre występy. Australii teraz nie podbił, ale zapewne przynajmniej trochę odbudował się fizycznie, skoro w ciągu niewiele ponad dwóch miesięcy uzbierał łącznie 14 spotkań (530 minut). Do Legnicy nie przychodzi więc jako piłkarski trup, który w każdym aspekcie zaczyna od zmienia to faktu, że bardzo trudno przewidzieć, w jakim kierunku ta współpraca się potoczy. W razie czego pocieszająca dla klubowej księgowej będzie świadomość, że Narsingh banku w Miedzi nie rozbija, bo dostał kontrakt na normalnych warunkach. WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:Marek Ubych: – Byłem w szoku, ile płacą w Ameryce Południowej [WYWIAD]Miedź Legnica – najciekawszy beniaminek w Ekstraklasie?„Trenerze, Olaf woli nie mieć wolnego!”. Młodzieżowcy Miedzi w wywiadzieFot. FotoPyK/Newspix/P. Lewandowska/Miedź Legnica/Accredito/archiwum Pawła Wojciechowskiego
To wiosna To wiosna - królowa przyrody Jacek Kodarczuk, Arleta Niciewicz - Tarach - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Data utworzenia: 4 października 2017, 7:00. Wczesne popołudnie na warszawskim Śródmieściu. Pod kamienicę, w której mieszka Beata Tyszkiewicz, podjeżdża karetka. Okazuje się, że dama polskiego kina potrzebuje pomocy lekarzy i musi zostać odwieziona do szpitala. Beata Tyszkiewicz Foto: Tomasz Urbanek / East News – Mama słabo się poczuła – wyjaśnia nam jej córka Karolina Wajda (50 l.). – Ale nie ma jakiejś groźnej sytuacji. W tym wieku tak się zdarza. Zważywszy na wcześniejsze kłopoty z sercem, dmuchamy na zimne – dodaje. Wajda jest przekonana, że z pomocą lekarzy pani Beata wkrótce odzyska siły. – Prawdopodobnie mama szybko wróci do domu – zapewnia nas. Beata Tyszkiewicz już od wiosny boryka się z problemami sercowymi. Pod koniec maja przeszła zawał. Leczyła się w Instytucie Kardiologii w Aninie. W lipcu ponownie trafiła do szpitala, poddała się kolejnym badaniom i błyskawicznie wróciła do formy. Mamy nadzieję, że tak będzie i tym razem. Beata Tyszkiewicz latem optymistycznie patrzyła w swoją przyszłość. – Jestem silna i nie wybieram się więcej ani do szpitala, ani na tamten świat – powiedziała Faktowi. - Nie snuję więc planów zawodowych i nie myślę o pracy, bo muszę się skupić na tym, by dojść do siebie. Trzeba mi spokoju – mówi nam Tyszkiewicz. Na pytanie, czy w związku z tym zrezygnuje z niebezpiecznego nałogu, odpowiada krótko. – Nie ma co o tym mówić. Przemyślałam to i to nie jest temat do dyskusji – stwierdziła. Choć aktorka mieszka sama, może na szczęście liczyć na opiekę najbliższych. – Wszyscy o mnie dbają. Mam świetne zdrowe jedzenie, więc nie mam co narzekać i czuję się w miarę dobrze – dodała. Zobacz także Beata Tyszkiewicz: Cielecka świetnie by mnie zagrała Przyjechał wspierać Tyszkiewicz z Londynu. Kim jest? /6 Beata Tyszkiewicz Tomasz Urbanek / East News Aktorka wczoraj trafiła po raz kolejny do szpitala. /6 Beata Tyszkiewicz licencja FAKT Beata Tyszkiewicz w maju była pod opieką lekarzy z kliniki w Aninie. /6 Beata Tyszkiewicz licencja FAKT Beata Tyszkiewicz w szpitalu w Aninie. /6 Beata Tyszkiewicz Aleksander Majdański / Gwiazda zasiadała w jury w wiosennej edycji "Tańca z gwiazdami". /6 Beata Tyszkiewicz Kapif Beata Tyszkiewicz jest wielką damą polskiego kina. /6 Beata Tyszkiewicz Michał Pieściuk / Aktorka wczoraj poczuła się słabiej trafiła do szpitala. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Freya nie zgadza się z tym i obwinia ona matkę, za zniszczenie Finna i wszystkich innych członków jej rodziny. Niklaus denerwuje się jeszcze bardziej, twierdząc, że kobieta nie jest ich siostrą. Rozkłada ona ręce w stronę twarzy obu braci. Pokazuje im swoje wspomnienia, z dni, kiedy Dahlia ją zabrała.
Home Lyrics & Translations Charts Insights Earnings Buy Activity Watch on Youtube Country Poland Added 1 year ago Origin Name Mirage & Yoko - Wiosna, Wiosna Report [Add Artist Related] [Report Fake Views] [Remove Linked Artist] [Add Lyrics] [Add Lyrics Translation] "Wiosna, Wiosna" has lyrics in Polish language. "Wiosna, Wiosna" meaning comes from Polish language and currently not converted to english translation. Witamy :) Odnowiona wersja obowiązkowej piosenki na wszystkich imprezach:) Miłego słuchania :) mastering Janusz Konopla, Andrzej Jorsz Wcześniejsze teledyski MIRAGE & YOKO: To proste tak - Moja miłość to Ty - Ciebie pamiętam - Minuta bez Ciebie - Uzależniony ode mnie - Doskonale - Serca w galopie - Kocham Twoje oczy - Chcę byś była obok - Słońca blask - Moje serce zakochane - Wiele mi wybaczaj - Złota klatka - Ona jest na nie - Imię na literę M - Ja kocham Cię tak - Bo to jest miłość - Masz moje oczy - To właśnie ja - Jak wariat w tobie zakochany - Ja kochała Tebe - Wiosna Wiosna - TEKST Wiosna, wiosna, wiosna Piękna i wspaniała, Wiosna, wiosna, wiosna Która dziewczynę mi zabrała, Lecz to nie wiosna, To nie wiosna ją zabrała, Lecz to ten chłopak, Którego ona pokochała Jesień, jesień, jesień Piękna i wspaniała, Jesień, jesień, jesień Która dziewczynę mi oddała, Lecz to nie jesień, To nie jesień ją oddała, Lecz to ten chłopak, Którego ona nie kochała Lecz to nie jesień, To nie jesień ją oddała, Lecz to ten chłopak, Którego ona nie kochała x2 Online users now: 992 (members: 708, robots: 284)
Nie śpijcie kiedy wiosna wiosna biega po lace Wiosna - Agata Budzyńska "Powiedziałeś: "idę walczyć" i zostałam sama W domu pełnym dziwnych, smutnych niespodzianek Powtarzałeś: "idę, lecz pamiętaj, że jestem A tym którzy przyjdą powiedz, że odszedłem aby walczyć" Tłumaczyłeś:"
Znaczenie w Miłość zraniona. Co znaczy: lEcZ tO NiE WiOsNa,Ja zAbRała,lEcZ To TeN cHłOPaK KtóReGo. lEcZ tO NiE WiOsNaJa co to jest
wiosna Wiesław Daniel - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Małgorzata Rozenek sama zdecydowała się zadbać o ogród. Gwiazda założyła wygodne ubrania i pokazała, jak porządkuje teren wokół willi! Małgorzata Rozenek opublikowała obszerną relację z porządkowania terenu wokół nowej willi, układania drewna do kominka i tym razem nie wynajęła żadnej ekipy! Fani Małgorzaty Rozenek z pewnością będą zaskoczeni takim widokiem. Gwiazda udowodniła, że żadnej pracy się nie boi... Małgorzata Rozenek porządkuje ogród i wyznaje: "To był ostatni punkt na liście przeprowadzka" Małgorzata Rozenek w lipcu zaczęła przeprowadzkę swojej pięcioosobowej rodziny. Ten projekt nie należał do najłatwiejszych i okazało się, że potrzebna jest pomoc profesjonalistów. Kiedy Małgorzata Rozenek zdecydowała się skorzystać z usług architekta porządku spadła na nią fala krytyki, ale tym celebrytka wydaje się nie przejmować i niedawno pochwaliła się efektami współpracy z profesjonalną ekipą. Teraz gwiazda TVN, chcąc zamknąć ostatni etap przeprowadzki, urządziła ogród wokół willi. Co ciekawe, tym razem Małgorzata Rozenek większość prac wykonywała sama lub z pomocą najbliższych. Efekty trzeba zobaczyć! To był ostatni punkt na liście "przeprowadzka" - napisała Małgorzata Rozenek i dodała wymowne hashtagi #reallife #notsoglamorous #kobietapracujaca Instagram / m_rozenek Zobacz także: Małgorzata Rozenek urządza ogród w nowej willi. Zabrała się też za porządki! ZDJĘCIA PAPARAZZI Małgorzata Rozenek nie tylko układała drewno , ale zdecydowała się też umyć kostkę przed domem i nie ukrywa, że jest dumna z efektu. Instagram / m_rozenek Wygląda na to, że Małgorzata Rozenek faktycznie żadnej pracy się boi. Tymi zdjęciami z pewnością zdobędzie jeszcze większą sympatię wśród swoich fanów. Też jesteście pod wrażeniem? Zobaczcie wszystkie zdjęcie i oczywiście efekt finalny! Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek Instagram / m_rozenek
Translation of 'Wiosna' by Mirage (Poland) from Polish to German Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية فارسی 日本語 한국어
W Holandii rozgaszcza się wiosna. W Ukrainie trwa wojna. Wiosna – wojna, wyrazy podobne fonetycznie. Zboczenie nauczycielskie podpowiada mi: taka sama liczba sylab, te same głoski w nagłosie i wygłosie. Zupełnie bez sensu. Wiem. Bo poza tym wszystko jest inne. Wszystko. Na Holandię napiera ciepłe powietrze, na Ukrainę – wojska rosyjskie. Tu na niebie kołują ptaki, tam – samoloty. Gdzieś kiełkuje zieleń, gdzieś indziej przybywa czerni. Świat się rodzi. Świat umiera. Sami wiecie, co się dzieje. Co tu więcej pisać? I po co? Jesteśmy bombardowani informacjami przez wszystkie możliwe kanały. Dla nas, na szczęście, to tylko bomby informacyjne, a nie dosłowne. Takie bomby ranią jedynie serce. *** Dawno nie pisałam, więc czułam się niejako „w obowiązku” coś wrzucić na stronę. Ale nadal brakuje mi słów. Nie chcę pisać smutnych notek. O wojnie, o cierpieniu. Nie chcę tworzyć kolejnych laurek pośmiertnych. Nie chcę. Blog nie po to jest. Chciałabym coś radosnego, jak beztroski śmiech dziecka, jak mruczący kot, jak czekolada do picia w filiżance w serduszka, jak uśmiechnięte krokusy. Ale radość we mnie zamarzła. Wiosna próbuje ją rozgrzać. Uwieść pierwszym tańcem. Jednak ten taniec nie porywa. Wręcz przeciwnie. Bo tańczy sobie ta wiosna jak gdyby nigdy nic. Co ona? Ignorantka? Tragedii nie widzi? Głupia czy nieczuła? Nie, to też nic nie da! Złoszczenie się na wiosnę. Nie wiosna winna wojnie. Wojnie, pandemii, konfliktom, niesprawiedliwości… Wiosna przyszła, jak co roku, zrobić swoje. Może bym tak wzięła z niej przykład i zabrała się do pracy? Posprzątała ogródek? Zadbała o swoje podwórko? *** Drodzy Czytelnicy, wszyscy czujemy to samo choć każdy z nas inaczej to okazuje. Nic w tym dziwnego, jesteśmy różni. Każdy inaczej sobie radzi z demonami. Jedni skupiają się na zadaniach, inni nie są w stanie skupić się na czymkolwiek. Jedni płaczą, innym pomaga humor, nawet ten czarny, zwłaszcza czarny… Jedni pomagają cicho, inni głośno, a są tacy co wcale. Nikt nie nauczył nas, jak zachowywać się w sytuacji ekstremalnej. Też tego nie wiem, choć teraz by się przydało. Niech nasz wewnętrzny kompas wskazuje miłość, mimo wszystko. Trzymajcie się dzielnie i cieplutko.
mAER. sccl6j7lwa.pages.dev/6sccl6j7lwa.pages.dev/3sccl6j7lwa.pages.dev/37sccl6j7lwa.pages.dev/32sccl6j7lwa.pages.dev/87sccl6j7lwa.pages.dev/87sccl6j7lwa.pages.dev/61sccl6j7lwa.pages.dev/52
to nie wiosna ją zabrała